poniedziałek, 7 lipca 2014

I Prezent urodzinowy

      Amelii chciało się śmiać. Zawsze uważała, że nie istnieje coś takiego jak zauroczenie od pierwszego wejrzenia. A tu niespodzianka! Spodobały jej się przede wszystkim rysy twarzy i ciemne włosy, gdyby nie miał na sobie czarnych Ray-Banów, mogłaby przysiąc, że "Krzyś" ma cudownie orzechowe oczy. Klasyczny styl ubioru tylko dodawał mu uroku. Oceniła go na dwadzieścia kilka lat.
Kiedy tylko blondynka uświadomiła sobie wszystkie powierzchowne zalety nowo poznanego chłopaka, zawstydziła się bardzo i poczuła malutka. Pomyślała, że jest tylko dziewczyną, z którą rozmawia jego młodsza siostra. I tyle. A on uśmiechnął się tak zniewalająco, że mogła skoczyć za nim w ogień.
-Rozumiem, że Kinia mnie ci już przedstawiła. Jestem.. - zawahał się na sekundę. - Krzysztof.
Brunet podał rękę Kowalczyk, która delikatnie zestresowana wstała, położyła dyskretnie książkę obok torebki na ławce i uśmiechając się, odwzajemniła gest.
-Amelia. Twoja siostra jest urocza.
Dziewczyna cieszyła się, że zrezygnowała z rybaczek i włożyła letnią sukienkę w drobne kwiaty. I się umalowała! A  chciała zrezygnować z makijażu, bo pochłaniał za dużo czasu.
-Tak, też tak uważam, tylko ma czasami skłonność do uciekania od swojego braciszka. Dobrze, że znalazła taką zachwycającą opiekunkę. - Komentarz spowodował delikatne rumieńce na jej twarzy.
-O nie, nie, nie! - oburzyła się rezolutna dziewczynka i stanęła między nimi rozrywając ich dłonie. -Krzysiu! Ty mi kazałeś iść do niej i powiedzieć... - brunet szybko zasłonił usta siostrze. Obojgu krew napłynęła do twarzy. Jeszcze bardziej onieśmielona Amelia spuściła wzrok.
-Przepraszam, po prostu... uznałem, że nie odmówisz mi zaproszenia na kawę, jeśli będzie to sprawka takiej ślicznej dziewczynki. -Puścił dłoń z ust zaskakująco spokojnej Kingi. - Inaczej mogłabyś uznać mnie za jakiegoś podrywacza, ale... kiedy cię zobaczyłem po prostu... - zawstydzony oglądał czubki swoich butów, wykręcając palce.
-O tam jest! - Jakby z innego świata usłyszała głos przyjaciółki. - Mel!
Niechętnie się obróciła i zobaczyła pięcioosobową grupkę, pomachała im i uśmiechnęła się lekko. Mieli jeszcze kilka bezcennych sekund.
-To moi przyjaciele, dzisiaj jestem umówiona z nimi, ale...
-Może spotkamy się jutro? Tutaj, o tej samej porze? - Spojrzał na swojego błyszczącego Doxa. - Czyli o szesnastej trzydzieści?
-Bardzo chętnie. -Uśmiechnęła się i znowu spuściła wzrok.
-Mel! MEL! Wszystkiego najlepszego! Sto lat! - Grupa jak huragan rzuciła się na blondynkę, zupełnie ignorując Krzyśka. Przytulali ją wszyscy naraz, przekrzykując się wzajemnie. Wśród znanych twarzy poczuła się nieco pewniej. Chociaż znów zaczerwieniła się i przelotnie spojrzała na bruneta, kiedy ktoś życzył jej idealnego chłopaka. Rozbrzmiało "sto lat".
Krzysztof zastanawiał się, co powinien zrobić w tej sytuacji. Osiągnął już to co chciał: spotkanie z piękną i intrygującą blondynką. Ale mimo to pozostał, chciał złożyć jej życzenia. I znów sytuację uratowała ruda dziewczynka, która pomijana dotąd, chciała zwrócić na siebie uwagę. Kinga wślizgnęła się między grupę i pociągnęła za sukienkę Amelii, wykrzykując jej imię.
-Co się stało, kochanie? - zapytała do dziecka. Klaudia, Ola, Kamil, Mateusz i Łukasz dopiero uzmysłowili sobie, że dziewczyna nie była sama. Przestali śpiewać na całe gardło. Zaczęli się z siebie śmiać.
-To ile masz lat? Tyle co wcześniej, czy więcej? - wszyscy znowu wybuchnęli śmiechem.
-Nadal, od dzisiejszego poranka, mam dziewiętnaście lat. - Uśmiechnęła się łagodnie.- To jest Kinga a to Krzysztof - przedstawiła przyjaciołom rodzeństwo. - To Klaudia, Łukasz, Mateusz, Ola i Kamil.
Łukasz zagwizdał, a dziewczyny otaksowały w kilka sekund bruneta. Spojrzały wymownie na Kowalczyk.
-To jedno życzenie już się spełniło - zaśmiał się Kamil. Aleksandra szturchnęła go łokciem. Przestał się śmiać.
-Nie miałem pojęcia, że masz dzisiaj urodziny. - Krzysiek odzyskał swoją zwykłą pewność siebie, był w końcu obserwowany przez sześć czujnych par oczu i jedną rozkojarzoną. - A więc życzę ci wszystkiego najlepszego. - Przytulił ją. - Niech się spełnią wszystkie twoje marzenia i pragnienia.
         Blondynka poczuła się bardzo swobodnie w ramionach chłopaka. I chociaż trwało to tylko kilka sekund, poczuła, że mógłby trwać dłużej. Dużo dłużej... I nie obchodziły ich zdziwione i jednocześnie rozbawione miny przyjaciół.
         -W takim razie nie będziemy już dłużej przeszkadzać -dodał po chwili, odsunąwszy się lekko. - Do zobaczenia jutro.
        -Uuu...- wyrwało się z ust chłopców, kiedy Krzysztof trzymając Kingę za rękę odchodził.
        -Na pewno to usłyszał - szepnęła Kowalczyk, ale szybko zdała sobie sprawę, że jej to nie obchodzi. Najwyraźniej podoba mu się i on też nie jest jej obojętny. A to był wyraźny sygnał, że chłopcy go również zaakceptowali. Żyć, nie umierać.
        -No to opowiadaj! - zaatakowała Ola, wszyscy chcieli dowiedzieć się, skąd wziął się tajemniczy Krzysztof.
         -Szkoda tylko, że przy tym cudzie natury nasza niespodzianka wypadnie słabo...
         -Łukasz!!! - upomnieli go. - Niespodzinaka to właśnie to, o czym mieliśmy nie mówić!
         I wszyscy wybuchli śmiechem.


1 komentarz:

  1. Bardzo przyjemny rozdział :)
    Każdy lubi czytać o zgranej paczce przyjaciół, którzy zrobiliby dla siebie wszystko. Ciekawa jestem jak rozwinie sie znajomość Amelia-Krzysiek oraz tego co to za niespodzianka :)
    Zgrzytnęło mi jedno zdanie bodajże:
    I się umalowała! A chciała z niego zrezygnować, bo pochłaniał za dużo czasu.
    A chciała rezygnować z makijażu - myślę, że tak byłoby lepiej :)

    PS Czemu nie ma komentarzy? Na pewno ktoś to przeczytał... Tak to jest że Polacy są leniwi i nawet komenatrza nie chce się zostawić, ehh.

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń