niedziela, 20 lipca 2014

III Zasady

   Amelia dopadła barierki na tarasie i się o nią oparła. Była zgrzana i zmęczona, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. 
   -Pierwsza! - niemal krzyknęła do zbliżającego się do niej Krzysztofa. - Wygrałam!
   Brunet dotarł tam kilka sekund później i oparł ręce na barierce po obu jej stronach. Uśmiechnął się czarująco. 
   -Jesteś pewna, że wygrałaś? - wyszeptał do jej ucha i oparł głowę o jej czoło, uśmiechnął się jeszcze raz i osunął obok dziewczyny. 
   Przez chwilę oddychali ciężko zmęczeni tańcem. Z budynku słychać było stłumione dźwięki muzyki, mieszała się ona z cykaniem świerszczy. Na tarasie było pusto, gwiazdy radośnie świeciły nad ich głowami. Poniżej w ogrodzie od małej sadzawki z wodospadem odbijało się niebo i kilka stojących tam latarni. A poza tym wśród kilku dróżek rosły rozmaite kwiaty i krzewy, oświetlane delikatnie przez parę świetlików.
   -Nie spodziewałam się, że tak dobrze tańczysz! - zaćwierkała radośnie, gdy tylko jej oddech wrócił do normalnego staniu. - Cieszę się, że mnie namówiłeś.
   -No wiesz! - udał oburzonego. - Trenowałem cały tydzień, żeby ci zaimponować. - Zaśmiali się. - A propo's, mówiłem ci już, że ślicznie dziś wyglądasz?
   -Z milion razy... - uśmiechnęła się delikatnie. 
   Amelia miała na sobie czerwoną sukienkę o bardzo prostym kroju, zwężaną mocno w pasie i rozkloszowaną na dole. A pod spodem trochę szeleszczącej, sztywnej siateczki. Sukienkę ze studniówki. Do tego eleganckie szpilki i delikatne, ale efektowne upięcie włosów. Krzysiek natomiast miał na sobie garnitur. Krawat zdjął podczas deseru. 
   -A ja uwielbiam mężczyzn w garniturach... - rozmarzyła się.  
   Oboje wybuchnęli śmiechem. Krzysiek oparł się plecami o zimny metal, by móc swobodnie patrzeć blondynce w twarz, kiedy ona kołysała się w przód i w tył, trzymając poręcz.
   -Więc pora na kolejny etap naszej gry w pytania. 
   -Znowu? Gramy w to od pierwszej... -... "randki" chciała powiedzieć, ale powstrzymala się. - To znaczy pierwszego spotkania, nie wiem, czy są jeszcze jakieś pytania, które mógłbyś mi zadać. 
   -Uwierz mi, są. - Oparł się wygodniej.
   -Więc? - Amelia również usadowiła się tak, żeby móc dokładnie widzieć Krzysztofa. Chłopak spuścił na kilka sekund wzrok.  
   -Uwaga! Uwaga! - Zaczął prezenterskim tonem. - Pytanie numer jeden: -teatralna pauza. -  Ilu miałaś wcześniej chłopaków?
   - Hmm... a ile ty miałeś dziewczyn? - Patrzyła wyzywająco w jego orzechowe oczy.
   -Pierwszy zadałem pytanie? - Zaprzeczyła ruchem głowy i odwróciła twarz. - No okej - westchnął ciężko. - Trzy. 
   Kowalczyk usunęła jakiś niesforny kosmyk z twarzy i oparła się plecami do ogrodu. Obróciła twarz ku niemu.
   -A ty?
   -Nie miałam żadnej dziewczyny. 
   Zaśmiali się. Amelia spuściła głowę i zaczęła delikatnie wykręcać palce. Krzysztof podszedł do niej bliżej, złapał delikatnie za dłoń, a drugą ręką podniósł jej podbródek. 
   -Nie miałam też żadnego chłopaka - wyszeptała, a potem delikatnie się uśmiechnęła.
   -Taka fantastyczna, cudowna i piękna dziewczyna? 
   -Jakoś tak wyszło... chyba ciężko ze mną wytrzymać. - Chciała odwrócić twarz, ale on delikatnie ją powstrzymał. 
   -Pytanie numer dwa: zostaniesz moją dziewczyną? 
   -Hej, zaplanowałeś to, prawda? - uśmiechnęła się.
   -No, nie ukrywam... -  odpowiedział. - Ale powiesz w końcu "tak"? Zaczynam się stresować. 
    Brunet zatopił się w błękitnych oczach Amelii. Dziewczyna niewiele myśląc zaczęła zbliżać swoją twarz. Przymknęli oczy. Ich wargi złączyły się w pocałunku. Krzysztof nieświadomie błądził dłońmi po plecach blondynki. Całowali się delikatnie, sprawdzając granice i to, co wzajemnie lubią. 
   -Hmm...  coś czuję, że miałaś wcześniej chłopaka, bo za dobrze całujesz - wymruczał i musnął ustami jej nosek. 
   -Nie powiedziałam, że się wcześniej nie całowałam, tylko że nie miałam chłopaka, a to różnica. - Krótko pocałowała go w usta. 
   -Wcześniej? Czyli mogę to uznać za "tak"? - Uśmiechnął się łobuzersko. 
   -Krzysiek.... nie wiem, czy to jest dobry pomysł... - Brunet wysunął ją z objęć jak poparzony. - Wiesz, my znamy się zaledwie od miesiąca, a ty..., a to nasze pierwsze spotkanie... - zaczęła się gorączkowo tłumaczyć, ale on już jej nie słuchał. 
   -Mam rozumieć, że nie chcesz się ze mną dłużej spotykać? - zapytał z rozczarowaniem. Zacisnął usta, kiedy Amelia próbowała coś powiedzieć, ale z jej ust nie wyszło żadne słowo. - Nie czujesz nic do mnie? Kompletnie? - wyrzucił głośniej.
   Krzysztof odszedł kilka metrów dalej i  ścisnął pięści na zimnej stali. Rozejrzał się po ogrodzie i zrezygnowany zamknął oczy, zawieszając głowę między wyprostowanymi rękami. Kilka sekund później zamiast chłodnego powietrza poczuł na ramieniu ciepłą dłoń, a kolejną na swoich zaciśniętych palcach, które pod wpływem dotyku zaczęły się rozluźniać. 
    Amelia miała wyrzuty sumienia, że tak go zraniła. To prawda, nie była pewna, co czuje. Ale nie była też na tyle okrutna, żeby nie chcąc nic, dawać mu do zrozumienia zupełnie coś innego. To wszystko działo sie tak szybko. Niedoświadczona w takich sprawch Kowalczyk zupełnie nie wiedziała, czy tak powinno być. 
   -Krzysiek... - zaczęła niepewnym głosem. - Zupełnie nie o to chodzi... ja chciałabym być z tobą, ale... 
   -Nie rozumiem... - chłopak popatrzył na nią przenikliwie.
   -Mam po prostu kilka reguł. I właśnie kiedyś sobie postanowiłam, że nie będę z nikim, kogo znam krócej niż dwa miesiące. I poza tymi powodami, z których będziesz się śmiał, bo nie są na pewno aż tak istotne, jest jeszcze coś, co mi nie daje spokoju od początku. Jest między nami pewna różnica... - Skrępowana opuściła nieco głowę. - Nie podoba mi się, i pewnie twoim rodzicom i zanjomym... i może nawet tobie też się nie spodoba, że chcesz spotykać się z dziewczyną, która... jest od ciebie dużo uboższa... I... - przerwał jej śmiech chłopaka. 
   - Czas i kasa? Tylko z tym masz problem? - Pokiwała twierdząco głową zawstydzona. - Mel, czas, to czas... mogę poczekać na to, aż zechcesz mnie nazywać swoim chłopakiem oficjalnie, ale ja już czuję, że jesteśmy ze sobą. A po dzisiejszym pocałunku nie mam żadnych wątpliwości. - Zbliżył się do niej i złapał z ręce. - A pieniądze? Serio to ci tak bardzo przeszkadza? - Amelia wciąż nie podniosła głowy. - Mi na nich nie zależy, nie tak jak na tobie. 
   -Oj, wiesz, dobrze, o co mi chodzi... - Podniosła wzrok. - Brzmi jak jakaś bajka, albo film. A my nie żyjemy w filmie. Takie rzeczy się po prostu nie udają.
   -A spróbowałaś? - Pochylił się tak, że ich nosy się stykały. - Lubisz filmy, jeśli chcesz, możemy być jak z filmu. 
    Krzyśkowi ulżyło, kiedy poczuł, że Amelia się uśmiecha. W filmach ludzie zakochują sie w sobie w kilka dni albo i krócej. A ona wciąż miała wątpliwości.  Jego ręce bezwiednie podążyły na biodra dziewczyny. 
   -Skoro... nie przeszkadza ci ta dysproporcja... 
   -Mel, chyba to sobie wmówiłaś. Nie jesteś żadną żebraczką spod mostu, a ja nie jestem jakimś księciem z bajki. Nie jestem żadnym Kulczykiem, ani Jobsem.
   -Ale niewiele ci brakuje - przerwała, na co chłopak w ogóle nie zwrócił uwagi. 
   -Spróbujemy? - zapytał i uśmiechnął się, a Amelia podziwiała jego rozkoszne dołeczki. 
   -Dobrze, tylko, żebyś potem nie żałował.... - nie zdążyła dokończyć, bo jej usta były już zajęte. 
  -Nie uważasz, że jesteś czasami zbyt zasadnicza? - Dziewczyna zaśmiała się głośno, jej przyjaciółka często to powtarzała.  Pocałowali się znowu. 
   -Hej, mój chłopaku, - orzechowe oczy patrzyły na nią radośnie - o jakim filmie mówimy?
    Szczęśliwi uśmiechali się do siebie. Pod wpływem impulsu Krzysztof pocałował Amelię jeszcze raz, jeszcze bardziej namiętnie. I pomyślał wtedy, że to chyba na nią czekał. Wspaniałą, nieodgadnioną i pełną sprzeczności istotę. 


3 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;) Do następnego :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa ^.^ Jak się cieszę :D No mega <3
    Mam pytanko ;) Kiedy następny rozdział ?!
    Nom to czekam i życzę duuuużo duuuużo duuuużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. 2 literówki wyłapałam w tekście:
    uśmiechnął się jeszcze raz i osunął obok dziewczyny
    odsunął
    i moze nawet tobie też się nie spodoba
    może
    Wybacz, że tak Ci o nich piszę, ale często jest tak, że sama czytasz po kilkanaście razy rozdział i nie widzisz błędów, a potem ktoś zerknie świeżym okiem i coś wynajdzie. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :) Ja sama jestem wdzięczna za wszelkie porady.
    Bardzo przyjemny rozdział, choć miałam przez cały czas wrażenie, że coś się zaraz popsuje - że jest zbyt kolorowo. Może rodzice Krzyśka się wtrącą albo przyjaciele Amelii, bo czegoś się dowiedzą. Nie wiem, ale nieustannie myślałam, że bohaterka jest zbyt szczęśliwa. Pewnie za bardzo wymyślam, sama bym coś takiego zrobiła - wzloty i upadki, ale zobaczę jak Ty rozwiniesz swoje opowiadanie :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń