-Czekajcie, zapomniałam telefonu... - Amelia bezskutecznie grzebała w swojej torebce. Nawet naciągnęła okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy. - Muszę się wrócić, bo tata miał dzwonić.
-Mel, znowu? Masz taki burdel w torbie i nigdy nic nie możesz znaleźć... - żalił się Łukasz.
-Dobra, ja się wrócę, a wy idźcie na plażę. - Fuknęła trochę zirytowana.
-Chodź, pójdę z tobą - zaoferował się Krzysztof. Amelia spojrzała na jego zatroskany wyraz twarzy i znowu poczuła się winna.
-Nie, okej - powiedziała już łagodniej. - Pójdę sama i was dogonię. Nie przejmujcie się.
Nie miała ochoty na kolejne sam na sam z Majewskim. Dopadały ją wtedy ogromne wyrzuty sumienia. Poza tym wolałaby spędzać ten czas z kimś zupełnie innym.... Dlatego szybko odwróciła się na pięcie i ruszyła ku domkowi, który wynajmowali.
-Ktoś tu ma PMS - dodał Łukasz.
-Słyszałam! - Krzyknęła dziewczyna nie zwalniając kroku. Usłyszała też śmiech przyjaciół. Ludzie się na nią dziwnie patrzyli.
Zacisnęła zęby. Przecież nikt nie wiedział, co przeżywała. Nikt nie poświęcił uczucia ze względu na przyjaciółkę. I nikt nawet nie zwrócił uwagi na to, że coś się zmieniło. Oprócz Mateusza. Nie mogli już sobie patrzyć w oczy, a przecież minął jeden dzień. Jeden dzień podtekstów, niewypowiedzianych żali i spuszczanych oczu. Dlaczego to było takie trudne? Przecież z innymi chłopakami nie było tak... Umiała sobie poradzić, być stanowcza i nie cackać się z błędami. Ale nie teraz.
Wyciągnęła pęk kluczy i otworzyła drzwi. Weszła powoli do pokoju i zaczęła przeszukiwać swój bagaż. Poddała się jednak po niemal minucie. Usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Chwila odprężenia.
-Tobie też to nie daje spokoju? - Nie musiała wcale zabierać w pośpiechu rąk i zerkać w stronę wyjścia, żeby wiedzieć, że to Dębski zadał to pytanie.
Nie odpowiedziała. Chłopak usiadł na łóżku na przeciwko. Oparł łokcie o kolana i splótł dłonie. Popatrzył na nią przenikliwie, a Kowalczyk nie potrafiła już uciekać i odwracać oczu.
-To przez Klaudię, prawda? - zapytał retorycznie. Kiedy teraz byli razem, mimo wszystkich napięć zniknęła ta okropna niezręczność, która towarzyszyła im z Krzysztofem, albo Klaudią. - Długo zastanawiałem się, o co chodzi. Klaudia nigdy nie traktowała związków poważnie i na pewno ich nie zaczynała. Tak pomyślałaś, nie? A teraz sama do mnie przyszła i była bardzo zadowolona, więc to musi coś znaczyć. Bez żadnych podchodów i tak dalej. Dobrze myślę? - Znowu nie czekał na żadną reakcję, tylko mówił dalej. - A ja... Mi się wcześniej podobała, więc myślisz, że to akurat dobrze się składa. Że wrócę do tego, co kiedyś...
Nie potrafiła wydusić słowa. patrzyła na niego tępo. Miał rację. W stu procentach.
-Kto ci dał prawo do tej decyzji? Lubisz bawić się ludzkimi uczuciami? Klaudii, Krzyśka, moimi? Po co ta szopka, myślisz, że to się uda?
Trochę bała się spojrzeć w jego oczy. Czuła się jeszcze podlej niż przed chwilą, a nie mogła sobie pozwolić na chwilę słabości. Tak, znał już prawdę. Ale to chyba lepiej, nie będzie musiała kłamać przynajmniej przed nim. Może zrozumie....
-A słowa? Czy one już nic nie znaczą? - zapytała wyzywająco. - Czy nie obiecałeś Klaudii, że spróbujecie? Próbowałeś? - Zapytała i dodała ciszej. - Ja też dałam już słowo. - Przetarła zdenerwowana dłonią czoło. - O nas nie rozmawialiśmy. O nas nie było mowy. Nigdy.
Mateusz gwałtownie wstał i przeszedł się po pokoju.
-Słowa?! - Stanął tuż przed nią i pociągnął mocno za nadgarstek, tak że patrzyli na siebie oko w oko. - Czy to nie to, co robię jest ważniejsze? Po co ta cała gadka o przeznaczeniu, skoro... - zamilkł.
Nie potrafił powiedzieć, że skoro znalazła druga połówkę jabłka rezygnuje z niej na rzecz gruszki. Nie przeszło mu to przez gardło, bo to znaczyłoby "kocham cię", a ona tego najwyraźniej nie chciała słyszeć. Zacisnął mocniej dłoń na jej ręce. patrzył w jej smutne oczy.
-Zgodziłem się tylko dlatego, że widziałem, jak się całujecie. - Powiedział cicho zbliżając instynktownie swoją twarz do jej twarzy. - Czy to nie przestępstwo w afekcie?
-Nie rozumiesz... Przyjaźń jest najważniejsza. Jak mogę zaprzepaścić przyjaźń moją i Klaudii, twoją i jej, całej naszej grupy... Naszą, jeśli by nie wyszło. Wszystko zaczyna się od przyjaźni. Czy nie jesteś jej przyjacielem? Możecie...
-Nic nie możemy. - Zacisnął zęby, ściskając ją jeszcze mocnej, ale tak żeby jej nie skrzywdzić. - W dupie mam taką przyjaźń. Wiesz, czego chcę.
-Proszę, spróbuj. Ze względu na nią. Na tamtą obietnicę. - wyszeptała. Widziała, jak chce zaprotestować. Zbliżyła się o kilka cali i musnęła jego kącik ust. - Proszę.
Patrzyli sobie w oczy ze strachem i bólem. I czymś jeszcze, co nie pozwalało im oddalić się od siebie. Mateusz wiedział, że to, czego chce, zniszczyłoby ich przyjaźnie, ale jednocześnie nie potrafił zrezygnować z dziewczyny swoich marzeń. Do tego to okropne kłamstwo.
-Dobrze. - Zgodził się, ale jego serce rozdzierało się na kawałki. - Ale zapamiętaj, jedna obietnica mnie nie powstrzyma. Jeden związek. Sam się nie poświęcę. Jeśli ty z nim nie będziesz, od razu zerwę z Klaudią...
-I złamiesz jej serce...
-I złamię jej serce. To zależy wyłącznie od ciebie. Obiecuję ci: będę z Klaudią tylko wtedy, kiedy ty będziesz z Krzyśkiem, zrozumiałaś? - Przejechał palcem od skroni do brody Amelii z czułością. - Jedna para mnie nie powstrzyma.
Zadrżała. Nie mogła być z Krzysztofem. Nie kochała go i teraz dobrze to wiedziała. Ale musiała się zgodzić. Nie może zdradzić przyjaciółki. Kiwnęła głową.
Puścił gwałtownie jej rękę i podszedł do drzwi. Blondynka patrzyła osłupiała, jak jeszcze odwraca się na chwilę. Sięgnął do kieszeni.
-Twój telefon. - Rzucił białego Samsunga na łóżko.
Wyszedł. I dopiero wtedy Amelia pozwoliła sobie na łzy. Tylko kilka, żeby oczy nie spuchły.
Musiała się otrząsnąć. Zastanawiając się nad wszystkimi plusami i minusami podeszła do torby Klaudii i wyciągnęła pół litra. Ignorując wszystkie negatywne aspekty odkręciła ją, łamiąc banderolę. Ostatnie wątpliwości zdusiła nalewając przeźroczysty trunek do szklanki. Zastawowiwszy się, dolała jeszcze kilka kropel. Przed nią stała jedna czwarta szklanki wódki. Dusząc ostatnie wizje konsekwencji, wypiła na raz całą zawartość. Na odwagę. Gorzki płyn rozlał się po jej ustach i paląc, dotarł aż do żołądka, rozgrzewając ją całą.
Teraz czuła się pewniejsza. Może nie dużo, ale mogła wrócić do znajomych i nie bać się, że się rozklei. Teraz będzie mogła patrzeć Klaudii i Krzyśkowi prosto w oczy.
Sprzątnęła po sobie szybko i akurat zadzwonił telefon: tata. Rozmawiając z nim i zwyczajowo odpowiadając na praktyczne pytania, którymi Roman okazywał uczucia do dzieci, Amelia trochę oddaliła od siebie skrajne emocje wywołane wymianą zdań z Mateuszem.
Kiedy zobaczyła grupkę przyjaciół przy automatach do gier, stanęła, żeby dokończyć rozmowę z tatą. Zaraz potem nacisnęła czerwoną słuchawkę i podeszła do nich.
Chłopcy przekrzykiwali się i z entuzjazmem patrzyli w jakiś ekran. Dziewczyny rozmawiały i oglądały zmagania z pobłażaniem. Amelia dyskretnie zajrzała we flipera. Znała tę grę, była w tym dobra. Kamil przy klawiszach popełniał podstawowe błędy i w efekcie przegrał nie zbierając przy tym wielu punktów.
-Teraz ja!
-Ja was wszystkich rozwalę. - Licytowali się, kto pokaże swoje umiejętności.
-A może Mel? - zapytał Mateusz prowokacyjnie, na tyle głośno, że wszyscy usłyszeli. Umilkli i spojrzeli na dziewczynę.
-Mel? Daj spokój.... - zaśmiał się Krzysztof. Stanął za nią i objął w pasie jak zawsze. - Chcesz Mel? - zapytał wprost do jej ucha. - Pomogę ci, co ty na to?
-Sama sobie poradzę. - Wyrwała się z jego objęć. Nie wiedziała na kogo ma być bardziej zła: na Dębskiego czy Majewskiego. Towarzyszyły temu śmiechy przyjaciół i zimny, skoncentrowany wzrok Mateusza.
-Daj spokój chłopie. - Łukasz poklepał go po plecach. - Twoja dziewczyna ograłaby nas wszystkich.
-Mnie nie - rzucił szatyn patrząc wprost w oczy Kowalczyk.
-Ta, bo z nią dużo grałeś i wiesz, co by zrobiła - opowiedział za nią Łukasz. - Ty się nie liczysz.
-Jej, pamiętam, jak oni siedzieli tylko razem przy komputerze i nic innego nie robili, tylko grali - wtrąciła się Klaudia.-Mi się najbardziej z tego wszystkiego podobały Simsy - dorzuciła Ola. - Ale i tak szybko się nudziły.
-Bo to taka dziewczyńska gra... - Nikt nawet nie zwrócił uwagi na słowa Bartka.
-Właśnie, fajne tam było to, że w każdej chwili najlepszy przyjaciel mógł być kimś dużo więcej... - Mateusz wciąż patrzył na nią tym swoim wzrokiem, który mówił, że popełnia błąd; że to oni są dla siebie stworzeni. Mówił wszystko. - A teraz gra staje się rzeczywistością.
Amelia słysząc słowa Dębskiego przełknęła ślinę i poczuła, jak przechodzi ją dreszcz. Ale chłopak objął ramieniem Klaudię i się uśmiechnął. Z jednej strony poczuła ulgę, a z drugiej - jakby ktoś przebił sztyletem jej serce.
-Dosyć tych słodkości. - Usłyszała jakby z daleka Kamila. - Zaraz porzygam się tęczą. Idziemy na plażę.
Wszyscy ruszyli rozmawiając i śmiejąc się, a Amelia otumaniona stała tak przez chwilę, patrząc jak odchodzą.
-Mel... - wyszeptał szatyn wprost do jej ucha. - Ja nie umiem przegrywać. Wiesz o tym. - Minął ją i dołączył do przyjaciół. - Idziesz?
* Uff.... tak dużo czasu... Uwierzycie, że większość miałam już napisane od dwóch tygodni? Jakoś nie miałam czasu skończyć. I Natchnienia. Końcówki coś mi nie idą :) Boję się, ze wszytsko zepsuję. Więc, przepraszam, ze tak długo czekaliście i życzę miłej lektury.
Wiesz ile się czekałam ?! Ale było warto :3
OdpowiedzUsuńJeej... świetny rozdział ;) Ktoś tu bd cierpiał :/ Do następnego :p
OdpowiedzUsuńM.
No w końcu się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńTo nie tak miało być ! :( Oni mieli być szczęśliwi ;c Moim zdaniem lepiej zrobiliby gdyby powiedzieli Krzyśkowi i Klaudii co czują do siebie. W tej sytuacji okłamują ich i siebie :/
No nic, czekam co będzie dalej :) Życzę dużo weny ;3
Fajny rozdział :) czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
OdpowiedzUsuńLiterówki:
OdpowiedzUsuńNie opowiedziała
odpowiedziała
swoja twarz
swoją
Końcówki wydają się być właśnie najlepsze :) Mocno kibicuje Mateuszowi, żeby przemówił do rozumu Amelii - szczęście jest najważniejsze.
Fajny rozdział, czytam dalej :)
amandiolabadeo.blogspot.com