środa, 11 lutego 2015

XI W sieci kłamstw

    Słońce delikatnie pieściło jej skórę, kiedy leżała na swoim miękkim kocyku plażowym w delfiny. Amelia jak zawsze była świetnie przygotowana - nałożyła na siebie mnóstwo ochronnego olejku do opalania, miała okulary przeciwsłoneczne i słomiany kapelusz na jaśniejszych od słońca włosach. A Przed sobą oczywiście obowiązkowa lektura plażowa - lekkie romansidło. Ale w rzeczywistości nie interesowały jej przygody Nory i jej piekielnie boskiego (dosłownie) Patha. Jakoś w ogóle nie mogła skupić się na treści książki. Ostatecznie kiedy czytała kolejny raz to samo zdanie nic z niego nie rozumiejąc, odpuściła sobie. Nie przez książkę - nie był, co prawda, to Szekspir czy Dickens, ale była do przeczytania; tylko... bardziej pochłaniali ją dwaj chłopacy pluskający się w wodzie wraz z innymi.
     Przygryzła wargę. Krzysztof właśnie wyskoczył z wody do odbicia piłki, a wszystkie jego mięśnie się jakby uwypukliły. Powiedziała, że go kocha. To chyba pierwszy raz, kiedy to powiedziała jakiemuś chłopakowi. No, może poza Nikodemem. I teraz tego żałowała. Bo nie była tego wcale pewna. To było dziwne, bo od tamtego wieczoru na imprezie była pewna, że nic do niego nie czuje... A powiedziała to. I to tak spontanicznie, że teraz była taka zamroczona, że nie wiedziała czy to prawda, czy tylko powiedziała to, bo wypadało w takich okolicznościach. Wydawało jej się, jakby wczoraj zdradziła też Mateusza... Mimowolnie zawiesiła na nim wzrok na kilka sekund, ale zaraz odwróciła go, próbując jednocześnie usunąć go ze swoich myśli.
     Przetarła pot z czoła. Straszny upał.
    I jeszcze coś. Nie żeby nigdy nie byli w takiej niedwuznacznej sytuacji... ale nigdy nie doszło do tego, że ściągnął z niej stanik. Tak, oczywiście wcześniej też się w jakiś tam sposób pieścili, ale nie aż tak! Czuła się taka brudna... więc na plażę zamiast iść tylko w krótkich spodenkach i stroju, poszła w letniej sukience do kostek. Chciała też założyć jednoczęściowy strój, ale dziewczyny jej to wypersfadowały. Całe szczęście, że nie zdołali zaciągnąć jej do wody. To skończyłby się, ciągłym obłapianiem jej przez Krzysztofa, a tego dzisiaj nie mogłaby znieść. Nawet poranny pocałunek na przywitanie przyprawił ją o obrzydzenie. Mało tego - przez cały dzisiejszy poranek miała aż mdłości ze wstydu za wczorajszą noc. Jak mogła coś takiego zrobić?
     -Serio źle wyglądasz, wszystko w porządku? - Amelia aż podskoczyła na słowa Aleksandry. Dziewczyna na wpół sucha usiadła na ręczniku obok niej. - Byłam w toalecie. - Opowiedziała niezapytana. - Więc opowiesz mi wszystko?
     -Czuję się po prostu dziwnie. Ale przeżyję. - Uśmiechnęła się i oparła brodą o złożonych na gorącym piasku dłoniach. 
     -Więc? - sięgnęła po krem z filtrem. - Jak nie chcesz nie musisz mówić, ale widzę, że coś cię dręczy. 
     Amelia nie lubiła się zwierzać. Ale tym razem przyjaciółka miała rację - męczyła się z tym. Z wszystkim. Jak jej opowie, to może coś jej poradzi... To bardzo rozsądna istota i zawsze jej pomaga. 
     -Powiedziałam mu, że go kocham. - Powiedziała tak cicho, że Ola z ledwością ją zrozumiała. 
     -Krzyśkowi? - Blondynka popatrzyła dziwnie na nią. Czyżby coś wiedziała? Domyśliła się? Odrzuciła szybko te przypuszczenia. 
     -To chyba oczywiste, nie? - zapytała retorycznie. Ale dała Oli chwilę czasu na zaprzeczenie. Tak na wszelki wypadek.
     -Iiii? To chyba dobrze, nie? - Kowalczyk nie opowiedziała. Ola przerwała smarowanie się oliwką. - Czyli nie. Powiedział coś nie tak? Czy może ci nie odpowiedział? 
      Cisza. Amelia ściągnęła okulary zaczęła sie nimi bawić. 
     -Nie. Wręcz przeciwnie. To on pierwszy mi to już wcześniej powiedział. - Pauza. Ola nic nie odpowiedziała nie rozumiejąc. - A jak mu to powiedziałam, tak całkowicie spontanicznie, to zaczął szaleć z radości. Zaczął mnie całować, łaskotać, przytulać i zapewniać, że mnie kocha... I dzisiaj to samo. Jest z tego powodu bardzo szczęśliwy. 
     -Więc? O co chodzi?
     -Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Znowu nie wiem, czego chcę. Nie umiem podjąć decyzji. To wszystko dzieje się za szybko. - Spojrzała na przyjaciółkę, pewna, że ją zrozumie. Zrozumiała. 
     -To już od jakiegoś czasu? Od początku wyjazdu jest coś nie tak. Mam rację? - Blondynka skinęła głową. - Czy... - zaczęła - ... czy to ma związek z Matim? 
       Amelia głośno przełknęła ślinę. Spuściła wzrok. Mogła się domyślić, że to wszystko widać. Jak mogła być taka głupia? Może Krzysztof też czegoś się domyśla...
       - Jeśli nie chcesz, to nie mów. - Kubera legła obok niej na swoim różowym ręczniku. - Spoko. 
       - Nie. - Uśmiechnęła się Amelia. - Nie chciałam po prostu psuć wszystkim wyjazdu. Ale skoro sama się domyśliłaś, to ci opowiem wszystko od początku. 
       Opowiedziała jej o początkowej gwałtowności Majewskiego, co do okazywania uczuć. I, że ostatnio jest zupełnie inaczej - że jest cierpliwy. Opowiedziała jej też  wszystko, co zdarzyło się na imprezie. I dlaczego zadzwoniła właśnie po Mateusza. I jak tak po prostu zwierzyła mu się ze wszystkich wątpliwości. I jak jej wszystko wytłumaczył. Stanęła. Przełknęła ślinę. 
      - I jak mnie odwiózł zaprosiłam go na piwo. Gadaliśmy jeszcze trochę i zaczęła się burza. Nie mogłam go przecież puścić na pieszo do domu w burzę. - Skłamała. Skłamała prosto w oczy najlepszej przyjaciółce. Pierwszy raz. 
      -Och, - zaśmiała się dziewczyna. - Ale jestem głupia! 
      -Co się stało? - zapytała zaniepokojona Kowalczyk. Może jednak coś się wydało?! 
      -Nic, - dokończyła śmiech. - Po prostu od jak wtedy rano wszedł Mateusz, to pomyślałam, że może coś między wami jest. 
      Amelia zmusiła się do śmiechu. Nie była w stanie nic powiedzieć. I nie chciała, bo czuła, że zdradziłby ją głos. Założyła z powrotem okulary, żeby czasem nie zdradziły jej też oczy. 
      - A później, kiedy poszłaś się szykować, a Mati za tobą, to znalazłam kartkę. Coś o tym, że pojechał do domu i wróci później. Schowałam ją i nikomu nie pokazywałam, bo w tamtej sytuacji... Pomyślałam, że najpierw pogadam z tobą. 
       -No, dobrze zrobiłaś. - Amelia zaśmiała się, żeby zatuszować chrypę. Nie mogła uwierzyć, że Kubera bez wysiłku się wszystkiego domyśliła. I w duchu podziękowała Mateuszowi, że napisał taką oschłą wiadomość. A przecież wcześniej się tak bardzo przejmowała brakiem uczuć w niej. 
       -To też wyjaśnia, dlaczego się teraz tak dziwnie zachowujecie. Po prostu Mateusz się o ciebie martwił. Przecież zawsze byliście blisko. 
      -No, a ja nie chciałam psuć na wyjeździe humoru nikomu innemu, tobie też nie.... I... 
      -Okej, nie tłumacz już się. Spoko. Cieszę się, że mi zaufałaś i wszystko powiedziałaś. 
     - Jasne... - niepewnie potwierdziła. Zaczęły ją dręczyć kolejne wyrzuty sumienia. Nienawidziła kłamstwa, a ostatnio każde jej słowo jest łgarstwem. 
     -Aaaa! - dziewczyny poczuły lodowate kropelki wody na rozpalonej od słońca skórze. Amelia wygięła się pod wpływem zmiany temperatury. 
     -Mateusz, ty deklu, co robisz!? - Ola rzuciła się na chłopaka i zaczęła go okładać pięściami, na co on niezrażony wylał resztę wody z jeszcze oszronionej butelki na jej ciało. 
     -Jakoś odechciało mi się pić -zaśmiał się, kiedy dziewczyna wierciła się i piszczała z zimna i złości. 
      Nie myśląc długo przerzucił ją przez ramie i pobiegł trochę dalej, gdzie było mniej turystów i wytarzał Kuberę w piasku, nie zwarzając na jej krzyki. Amelia odwróciła wzrok, kiedy ją zostawił i wracał do ręczników. Do niej. Słyszała jak nadchodzi zdyszany po walce z Olą i kładzie się na jej puszystym ręczniku. Pachniał jeszcze wodą i ciepłym piskiem. Bez słowa. 
      -Idiota! - Krzyknęła rozzłoszczona dziewczyna idąc w stronę wody. Przystanęła i kopnęła kilka razy w piach, żeby obsypać nim plecy Dębskiego. Obsypała też przy tym plecy przyjciółki. A on się tylko śmiał. Niezadowolona ruszyła, żeby obmyć się w wodzie. 
     Zapadła cisza. 
     -Nasypała na ciebie. - Powiedział cicho. - Zetrzeć ci ten piasek? 
     -Gdybyś mógł... - wyszeptała z gulą w gardle.
     Dotknął delikatnie jej skóry i niemal po ziarenku zbierał z jej pleców. Nie spieszył się. Jego dłonie były ciepłe i trochę szorstkie. Dmuchnął w to miejsce, żeby pozbyć się reszty. Następnie również bez słowa wziął jej olejek i rozsmarował go sobie w palce, żeby posmarować nim plecy dziewczyny. Nie mógł się opanować. To było rozkoszne uczucie móc dotykać jej niemal nagiej, rozgrzanej skóry, błyszczącej w słońcu. Amelia próbowała nie okazywać, że te zabiegi jej się podobają, ale jego dotyk wywoływał przyjemne dreszcze  i gęsią skórkę, więc dała sobie spokój i rozluźniła się. 
      -Nie powiedziałaś jej wszystkiego. - powiedział, kiedy zabrał się za nogi. Amelia znowu spięła wszystkie mięśnie, ale jego dotyk był nadal łagodny, stopniowo obniżał napięcie. Dopiero, kiedy znów położył się obok niej odwróciła ku niemu twarz. 
       -Ile słyszałeś? - zapytała z wyrzutem. 
       -Gdzieś od momentu "...i powiedział, ze faceci już tacy są. Że żartują sobie z takich durnowatych rzeczy i mam się nie przejmować" - powiedział przedżeźniając ton Amelii. 
       -Hej, ja tak nie mówię! - obruszyła się. - Z resztą, co miałam jej powiedzieć? Co ty byś powiedział? 
        Zamilkli. 
       Też nie powiedziałby prawdy. Nie był gotowy. Podobnie jak Kowalczyk. Nawet sami przed sobą nie umieliby zrelacjonować ich sytuacji, ostatnich dni, a co dopiero opowiadać o nich innym. Każde z osobna zastanawiało się, czy te wszystkie uczucia są tylko wytworem ich wyobraźni, czy je sobie wmawiają, czy może są prawdziwe... 
         Słyszał wczoraj, jak mówiła, że go kocha. Z resztą wszystko słyszał. I nie mógł jej już ufać. To było najgorsze - po raz pierwszy odkąd ją poznał, czyli pewnie od piaskownicy, nie mógł jej zaufać. Interpretowanie każdego jej słowa, gestu i czynu wypełniało teraz jego każdą myśl. I zastanawiał się, czy skoro teraz ciągle kłamie, to czy Majewskiemu powiedziała prawdę, rzeczywiście go kocha? Czy jemu mówiła prawdę? Musiała go już co najmniej raz oszukać, bo inaczej ich rozmowy by się wykluczały. A najlepszym dowodem jest Ola - ją na pewno oszukała. Czy w takiej sytuacji może być pewien, czy Amelia cokolwiek do niego czuje? 
         A najbardziej bolało go wczorajszy wieczór, te pocałunki z Krzysztofem i to pieprzone "Kocham cię". Ta głupia fraza odbija się ciągle echem w jego głowie. 
         -Masz rację. To wszystko nie miałoby sensu. Najlepiej jest tak jak jest. Nie będę ci już się naprzykrzał, wiem, że to głupie. Kochasz go, a to jest chyba najważniejsze. Zachowywałem sie jak dzieciak. Myślałem, że jak będę cię w taki sposób traktował, to... to... nie wiem, może coś sie zmieni. Więc... Przepraszam. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy. To wszystko, nic już się nie powtórzy. Obiecuję. 
         Popatrzył na nią, na jej lekko rozchylone usta i zabawnie zmarszczone brwi. Nie wierzyła mu. A może jednak mógł z niej czytać jak z książki? Chciał ją pocałować taką rozkoszną, ale pohamował się - odsunął od siebie złudzenia.
         - Nie będę ci już przeszkadzał - powtórzył się. - Obiecuję. - Pauza. - A teraz wybacz, wracam do wody. 
         I nie wiedział na co właściwie liczył- na to, że Amelia pobiegnie za nim i powie mu wszystko, co naprawdę czuje i myśli. I nie będzie się już nikim i niczym przejmowała. Albo poprosi go, żeby nie odchodził, że go potrzebuje i nie chce bez niego być.... Zaśmiał się ze swoich pragnień i czym prędzej pobiegł zanurzyć się w wodzie, żeby nikt nie zauważył tych głupich dwóch kropli wpływających po jego policzkach. 
        A Amelia w pierwszej chwili nie mogła wydusić słowa. Zszokował ją ten cały obrót spraw, bo ostatecznie Mateusz zawsze był przy niej i teraz też tak było, ciągle zabiegła o jej uwagę... i to się skończyło, tak po prostu. Miała jakieś takie głupie wyobrażenie, że zupełnie nie pomyślała o takim scenariuszu. Chociaż to może najlepsze dla nich? Nie będzie już tych głupich niedomówień i zazdrości - oszukiwała się. On tego właśnie chce, więc dlaczego nie miałaby zrobić wszystkiego, żeby był szczęśliwy? Tak będzie lepiej. Najlepiej.
        Masz co chciałaś. Właśnie to dostałaś. 



     No. Jest. Nie zabijajcie, za czas :) Może jescze uda mi się w miarę szybko popełnić jescze jeden post, ale nie wiem... 
I przepraszam za czekanie - wiem, ze jest dobijajace. :) 

4 komentarze:

  1. Hej. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji http://gdynastanieciemnosc.blogspot.com/2015/02/bardzo-dziekujedeathbringer-za-nominacje.html.
    ps. Śliczny wygląd bloga :*
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, bardzo fajny dział. Trzyma w napięciu do końca :) lubię takie klimaty :)
    Pozdrawiam,
    Teenannie

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał super to jest ,trzyma w napięciu od początku do końca serdecznie zapraszam do siebie do czytania i komentowania
    http://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/

    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie mogę, Amelia sama brnie w swoje kłamstwa, wystarczyłoby jedno słowo i byłaby szczęśliwa z Mateuszem. Szkoda, że słyszał jak wyznawała miłość Krzyśkowi :( Nie dziwię się, że odpuścił, bo ile można czekać?
    Bardzo fajnie, jeszcze jeden rozdział :)

    OdpowiedzUsuń